Morfar

Nad osadą pod portowym Ovalem nowy dzień zaczął się już na dobre. Przez środek osady paru chłopów zagania bydło, miejscowy kowal zajął się kolejnym zamówieniem na widły. Wkoło biega rozbawiona dzieciarnia korzystając z wiosennego słońca.
Na dziedziniec pobliskiego zajazdu przybywa ludzki jeździec. Młodzieniec szybkim ruchem zeskakuje z karego konia i przywiązuje go do słupka przed drzwiami, po czym poklepuje go po szyi.
Młodzian ma na sobie lekki kaftan skórzany pokryty jedynie prostym płaszczem. U pasa sztylet wspaniale wykończony, który ni w ząb nie pasuje do reszty stroju. Krótkie, ciemne włosy i takaż bródka nadają jego twarzy wyrazu chytrości, oczy jednak mówią o wrodzonej poczciwości...
Wchodząc do karczmy mężczyzna zlustrował uważnie gospodę, jakby oczekując ataku. Nic jednak poza starym barharyjskim gospodarzem i dwoma chłopami rozprawiającymi z zapałem o tegorocznej marchewce przy złocistym trunku nie zaobserwował.

GOSPODARZ
Witam mociumpana. Pan chyba nie tutejszy, ale piwka to się pan pewnie napije?

[OOC: Zaczynamy! Smile

I, żeby nie było wątpliwości, był Goald. Będę dawał znak do wejścia poszczególnym osobom. Leo wyręczyłem, ale prosiłbym o wprowadzenie postaci czymś więcej niż dwoma słowami Smile

]

Zależy od tego ile będą kosztować te przyjemności.

GOSPODARZ
A nie drogo, mociumpanie, niedrogo.
Złociaka pan zarzucisz, a od wieczora, do wieczora pan będziesz mógł siedzieć, spać, pić i jeść do woli!
Zapraszam, pan sobie tu przy ladzie siądzie.
Dawnom nie słyszał wieści ze świata, a ci tu - wskazał na chłopów - to nic, ino pić to swoje piwo i wracać do chałupy. Pewno dużo ciekawego, mociumpanie, się dzieje, ha?

Z chęcią tu trochę zabawię i odpocznę. Polewaj Pan i nie żałuj.

GOSPODARZ (nalewając)
Nooo, i to rozumiem.
Skąd pan jedziesz?

Przybywam z odległego miasta. Niestety przez trudy podróży zapomniałem nazwy.

Karczmarz popatrzył badawczym wzrokiem po Goaldzie i z uśmieszkiem powiedział.

GOSPODARZ
Coś się piło, hę? Widać... chwiejny krok jakby, rozszerzone źrenice...
Nie jednego takiego przerobiłem...

Rozglądam się po karczmie

[OOC: Wchodzi Nora.]

Z pobliskiego, ciemnego zaułka wychodzi złotowłosa, wysoka elfka, która rozgląda się niespokojnie dookoła. U pasa ma mały nóż, ubrana jest w czerwoną szatę a na ramionach ma zwykły płaszcz. Obserwując czujnie otoczenie wchodzi do karczmy i szuka wzrokiem znajomej twarzy...

[OOC: O mój Boże!!! Co to za wprowadzenie postaci jest?!?
Do poprawy
* Nawet nieźle Wink

A za parę postów (wedle uznania) wchodzi Arkton.]

wstaję i udaję się w jej kierunku

Widząc postać Goalda zbliżającego się do mnie, uśmiechnęłam się.
Nie złapali cię? Jak zawsze się wymknąłeś. Od jak dawna tu jesteś?

Niedawno co tu wszedłem. Co tam u Ciebie? Jak tam interesy?

Ostatnio nic się nie wydarzyło, ale doszły do mnie plotki że pewni bandyci szykują skok, więc jeśli będzie okazja to skorzystam z niej. A ty masz jakieś plany?